LIST II
Listy wypadałoby zaczynać uroczyście, ale jakby to powiedział Żulczyk, pierdolę to. Bo kiedy pomyślę sobie, że przez cały pieprzony listopad będzie ciemno, mokro i zimno to nie znajduję w sobie siły żeby wysyłać w świat jakieś wewnętrzne ciepło. Ja swojego własnego ciepła potrzebuję teraz bardziej niż świat. Nie jestem przecież sama, prawda? Mam przecież Ciebie mój żołnierzu, a raczej należałoby powiedzieć, miewam Cię kiedy przyjdzie Ci na to ochota. Marudzisz kochanie, słyszę jak wypowiadasz te słowa. Zapewne tak. Bo taka moja natura. Bo jestem kobietą. To chyba wasza ulubiona męska obelga. Ty kobieto. Jakby to była zbrodnia. Mam przepraszać? Za to, że chcesz mojego towarzystwa? Że czasem chcesz mojego ciała? Że zbyt wiele Ci pozwalam i jeszcze więcej wybaczam? Mam przepraszać? Przepraszam. Za to, że przecież to Ty kłamiesz. Przepraszam. Za to, że nie mam bogatej seksualnej przeszłości, za którą mógłbyś się obrazić. No sorry, że jestem szanują